Ciemna strona mediów społecznościowych
Destrukcyjność mediów społecznościowych powoduje, że często zapominamy, jak niezwykły był to wynalazek w czasie, gdy dotknęliśmy go po raz pierwszy. Wszystko było jakby z innej bajki, tak na wyciągnięcie ręki. Tymczasem, pojawiły się pierwsze oznaki tego, że już wkrótce ujrzymy koniec tych mediów. Facebook komunikuje kolejne problemy, a jego założyciel zwalnia pracowników i traci krocie. Przepadł również pomysł metaversum, ponieważ uznany został za skrajnie niebezpieczny. W kłopoty popadł także Twitter, którego nowym właścicielem został Elon Musk. Biznes wycofał się z opłacania zleceń, a użytkownicy zaczęli odchodzić – tylko w grudniu ub.r. z Twittera korzystało 1,17 mln osób mniej, czyli ponad 10,5 proc. Owszem, łokciami rozpycha się chiński Tik-Tok, ale decyzje rządu USA, Komisji Europejskiej oraz poszczególnych państw, szybko tą ekspansję ograniczą do regionu Azji. Tym samym, przez ostatnie dwie dekady, nigdy nie wydawało się bardziej prawdopodobne, że era mediów społecznościowych może się w końcu skończyć. Jednak może się to stać szybciej, niż myślimy. Poczujemy smutek i tęsknotę? Bynajmniej, będzie raczej odwrotnie. Najprawdopodobniej okaże się, że poczujemy ulgę. Powiedzmy sobie wprost, że pomimo żarliwego korzystania z mediów społecznościowych, dla wielu z nas, one nigdy nie były naturalną formą aktywności.
Robert Bagiński
Multiinstrumentalista. Trener sprzedaży, publicysta i dziennikarz „Gazety Lubuskiej”. Dla nas pisze na tematy kulturalno-społeczne.