Karolina Szymczak
Obywatelka świata
„Jedyną stałą w życiu jest zmiana”
Na zdjęciu Karolina Szymczak w Los Angeles sfotografowana przez Gabriela Bieńczyckiego w stylizacji Emily Tong.
Nie każda aktorka może powiedzieć, że zagrała w filmie Damiena Chazelle’a u boku Brada Pitta. Ona tak. Nie każda ma na tyle odwagi, by działać społecznie na rzecz innych kobiet – tak jak ona – dotkniętych rzadkim schorzeniem zwanym endometriozą. Jej w tej kwestii odwagi nie brak. Gwiazdą naszego pierwszego numeru jest Karolina Szymczak, była modelka, obecnie aktorka, żona Piotra Adamczyka, obywatelka świata, a przede wszystkim niezwykle piękna, silna i utalentowana kobieta, która w rozmowie z nami opowiada m.in. o swojej zagranicznej karierze, o życiu między Polską a Stanami Zjednoczonymi, o szczegółach pracy na planie filmu „Babylon” oraz o swojej wymarzonej roli, która – jak przyznaje – jeszcze nie nadeszła.
Od wielu lat zajmuje się pani modelingiem oraz aktorstwem. O tych właśnie zawodach marzyła pani w dzieciństwie? Spełniły się pani marzenia?
Modelingiem nie zajmuję się już od dawna, choć tak naprawdę nigdy o byciu modelką nie marzyłam. Postanowiłam spróbować swoich sił za namową przyjaciela rodziny. Była to dla mnie przepustka do samodzielnego życia i utrzymywania się. Aktorstwo z kolei na pewno było moim ukrytym marzeniem. Dość często obsadzano mnie w teatrzykach przedszkolnych i szkolnych. Miałam również propozycję, by w liceum wstąpić do kółka teatralnego, ale modeling już wtedy zabierał mi zbyt wiele czasu. Byłam też bardzo wstydliwym dzieckiem, co ograniczało mnie w wystąpieniach publicznych. Myślę, że modeling dodał mi śmiałości. Może dlatego najpierw zostałam modelką, żeby pokonać w sobie wstyd. Według mnie, nic w życiu nie dzieję się bez przyczyny.
Pozowała pani dla wielu zagranicznych marek. Sesje zdjęciowe z pani udziałem ukazały się w Vogue’u, Harper’s Baazar, Marie Claire czy Playboyu. Współpracy z jakim fotografem nigdy nie zapomni pani i dlaczego?
Na pewno przełomem w mojej karierze była sesja z Davidem Bellemerem, która ukazała się w amerykańskim Playboyu, dzięki której wraz z Davidem zapoczątkowaliśmy nową rubrykę: „Najlepsi fotografowie świata i ich muzy”. To była też dla mnie wyjątkowa sesja. Przy dziennym świetle, praktycznie bez retuszu, nie miałam na sobie ani grama makijażu. Wszystko było naturalne i prawdziwe. Było to coś nowego dla mnie. Cudownie wspominam również pracę z Antoine Verglasem w Nowym Yorku. Do tej pory mamy kontakt. Jest to wspaniały człowiek.
Zdecydowała się pani wraz z mężem, Piotrem Adamczykiem, tymczasowo przeprowadzić do Los Angeles. Widząc, w jak szybkim tempie rozwija się tam pani kariera, była to słuszna decyzja. Jak długo już tam mieszkacie? Co panią w Hollywood zachwyca, a co tak zwyczajnie denerwuje?
Nigdy nie powiedzieliśmy, ani ja, ani mój mąż, że przeprowadziliśmy się do Los Angeles. To media nas wyprowadzają z Polski co chwilę. My wciąż mamy dom w Warszawie. Jesteśmy w Los Angeles wtedy, kiedy mamy tam coś do zrobienia. Tak samo jak w innych miejscach na świecie. Jesteśmy tam, gdzie jest praca. Na pewno marzyłoby mi się mieszkanie w Los Angeles, ale to jeszcze długa droga. Życie w Kalifornii jest bardzo drogie. Trzeba tam pracować, żeby móc się utrzymać. Nam na razie udało nam się zrobić kilka rzeczy, które nie oznaczają, że od razu się gdziekolwiek wyprowadzamy. Nawet gdybyśmy mieli możliwość życia w Los Angeles, to na pewno nie opuścilibyśmy Polski na stałe. W ogóle uważam, że nie ma w życiu niczego na stałe. Jedyną stałą w życiu jest zmiana. Ja zdecydowanie czuję się obywatelką świata i nie mam jednego domu.
Pani twarz jest rozpoznawalna w Europie i Stanach Zjednoczonych. To głównie zasługa pani wspaniałych ról w produkcjach polskich i zagranicznych: np. „Hercules”, ”Gwiazdy”, a ostatnio „Babylon”. Z jakiej swojej roli jest pani najbardziej zadowolona?
Mam poczucie, że ta najważniejsza rola jeszcze do mnie nie przyszła. Nie mam żadnej dotychczasowej roli, która pozwoliłaby mi na stuprocentowe spełnienie się jako aktorka. To jeszcze przede mną. Na pewno nigdy nie zapomnę roli w „Babylon” i możliwości spotkania się i pracowania z Bradem Pittem oraz Damienem Chazellem. To jest część mojej wyjątkowej życiowej historii, którą będę opowiadać wnukom.